Budzi ją niesamowity jęk dochodzący zza ściany. Czy ją to dziwi ? W ogóle. Można rzec, że już przyzwyczaiła się do krzyków kolejnych kobiet, które ogarnia nieziemska ekstaza wywołana przez niego. Przyzwyczaiła się, że w jego łóżku co noc goszczą inne, a reakcje wszystkich są takie same. Rzadko bywa, aby któraś z nich tu wróciła. Bo to nie w jego stylu, żeby dwa razy przespać się z tą samą kobietą. Może jest jeden wyjątek, ale to pomińmy. Rzuciła na twarz poduszkę i dodatkowo przykryła się kołdrą w nadziei, że ponownie zmorzy ją sen, jednak nie doczekała się pożądanego efektu. Westchnęła ciężko i wygramoliła się ze swojego łóżka, po czym podreptała do kuchni w międzyczasie narzucając na siebie ogromną, męską bluzę. Zaparzyła kubek mocnej kawy, z kieszeni wyjęła paczkę marlboro, po czym usiadła na wielkim parapecie w salonie. Uwielbia rozpoczynać dni w taki sposób. Odpaliła papierosa i mocno zaciągnęła się nikotyną, kiedy z jego pokoju wyszła blond piękność o długich nogach i zgrabnym tyłku. Uśmiechnęła się pod nosem uświadamiając sobie, że właściwie wszystkie jego ofiary wyglądają tak samo. Dziewczyna czując, że ktoś ją obserwuje odwróciła się i widząc ją siedzącą na parapecie spaliła buraka. Po chwili szepnęła ciche dzień dobry i wbiła zdezorientowane spojrzenie na wychodzącego z pokoju mężczyznę.
-Dla kogo dobry, dla tego dobry -warknęła wsadzając papierosa między wargi. Blondynka speszyła się jeszcze bardziej i bez słowa ruszyła w kierunku drzwi, a brunet za nią.
-Ale spotkamy się jeszcze dzisiaj, prawda ? -pyta, a współwłaścicielka mieszkania omal nie dławi się kawą.
-Oczywiście -odpowiada brunet całując dziewczynę, a Kaśka próbuje pohamować napad śmiechu, jednak marnie jej to wychodzi. Kiedy długonoga piękność opuszcza mieszkanie, on wraca do salonu z szerokim uśmiechem.
-Mógłbyś dziewczynę od razu uświadomić, a nie dodatkowo mącić w główce -rzuca z wyrzutem, a ten tylko uśmiecha się buńczucznie upijając łyk jej kawy. Podchodzi bliżej i muska opuszkami palców jej rozwalony łuk brwiowy i podbite oko. Syczy.
-Miałaś z tym skończyć -przybiera ostry ton głosu i patrzy na nią naburmuszony, niczym dzieciak, któremu przed chwilą zabrano ulubioną zabawkę. Ona tylko prycha i zaciąga się kolejny raz. Zabiera jej papierosa i bierze ostatniego bucha, po czym gasi go w leżącej nieopodal popielniczce.- Jedziemy do lekarza -nakazuje i ściąga ją z parapetu. Wyrywa dłoń z jego uścisku i spogląda surowo.
-Krzysiek, już przez to przechodziliśmy. Jestem duża dziewczynką i dam sobie radę. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz mam podbite oko, spokojnie -wywraca oczami i szurając stopami podchodzi do lodówki. On patrzy na nią zły mrużąc oczy, bo po raz kolejny go nie posłuchała i po raz kolejny nie potrafi zachować się jak prawdziwa kobieta wykorzystująca swoje wdzięki. Oczywiście nie może powiedzieć, że w jego koszulce sięgającej jej do połowy ud oraz bez stanika, którego brak ukazuje jej naturalne walory nie wygląda kusząco, ale jej zniszczone blond włosy, na których pojawiają się już odrosty oraz paznokcie, z których krwiście czerwony lakier już w połowie odprysnął nie wyglądają już tak ładnie. A przecież Kasia jest śliczną dziewczyną i gdyby tylko trochę bardziej zadbała o swój wygląd to każdy facet należałby do niej. A mówi to on, największy bożyszcz kobiet w Kielcach. Ba ! W całym świętokrzyskim.
Wyjmuje kilka jajek z lodówki, następnie schyla się po patelnię leżącą na najniższej półce. Jej koszulka podwija się do góry ukazując jędrne pośladki okryte jedyne koronkowymi figami o czym Kaśka doskonale wie. Wie również, że Krzysiek skupił swój wzrok właśnie w tym miejscu przez co na jej twarzy pojawia się prowokujący uśmieszek. Na jego twarzy, natomiast, pojawia się ogromny rumieniec. Stoi jak słup soli walcząc ze swoim podnieceniem, które wzrasta w momencie, gdy Szydłowska zaczyna kręcić tyłkiem w rytm bitu jednej z nut Pezeta, która akurat rozbrzmiewa z wieży stojącej przy kaloryferze. Młody Lijewski dłużej nie czeka i pewnym krokiem do niej podchodzi i mocno ściska biodra. Prostuje się i odwraca twarz w jego kierunku spoglądając w czekoladowe tęczówki.
-Wyglądasz okropnie z tą zmasakrowaną twarzą -marudzi patrząc na nią krzywym wzrokiem, jednak po chwili stwierdza, że jemu to nie przeszkadza i miażdży jej wargi napierając na nie swoimi ustawi, a kiedy ona subtelnie je rozchyla od razu zostaje to wykorzystane. Drażni jej podniebienie językiem, a Kaśka delikatnie przygryza jego wargę. Kładzie swoje wielkie łapy na jej nagich pośladkach, ona ściska krzyśkowe biodra udami. Szepcąc jej słodkie słówka przechodzą do jego sypialni i rzucają na łóżko. Szybko pozbywają się swojego skromnego odzienia i po chwili w całym mieszkaniu rozbrzmiewa głośny jęk połączony z szybkimi oddechami.
Leży na jego klatce piersiowej kreśląc asymetryczne wzorki paznokciem. Znowu dochodzi do wniosku, że jeszcze z nikim nie było jej tak dobrze, że jeszcze nikt nie zaspokoił jej lepiej niż on i jeszcze przy nikim innym nie miała tylu orgazmów, co przy nim. A trzeba zaznaczyć, że nie jest to grzeczna dziewczynka i niewiele jej potrzeba, aby wpakować się do łóżka kolejnemu facetowi. Zresztą nie zawsze jest to łóżko, bo co do miejsca również nie jest zbyt wybredna. Zawsze pewna siebie, często perwersyjna, wredna i mściwa. Waleczna i zdeterminowana do osiągania postawionych sobie celów. Dla przyjaciół życzliwa dziewczyna, która pytana o Lijewskiego zawsze gubi całą swoją pewność siebie. I chociaż za cholerę nie umie powiedzieć, co tak naprawdę do niego czuję i nie potrafi zidentyfikować tego, co jest między nimi to zmienić tego także nie chcę. Nazwać tego przyjaźnią damsko-męska nie wypada, a powiedzieć, że to związek to za dużo. Mieszkają ze sobą od kilku lat, w razie potrzeby pierwsze rzuciłoby się za drugim w ogień. Regularnie ze sobą sypiają, jednak oboje nie potrafią się zaangażować. Ona znosi jego ciągłe skoki w bok, on jej hobby. I, kurwa, weź wytłumacz, co ich łączy, skoro oboje upierają się, że to nie jest miłość ?
-Będziesz na meczu ? -pyta słodko się do niej szczerząc.
-Postaram się -wywraca oczami i wysiada z Toyoty machając mu na pożegnanie. Zmierza do klubu po drodze kupując paczkę marlboro w pobliskim kiosku. Wchodzi do klubu i od razu przebiera się w firmową koszulkę, po czym staje za barem. O tej porze nie ma dużego ruchu, więc bardziej się nudzi niż pracuje. Czas dłuży jej się niemiłosiernie, a przy każdej kolejnej godzinie wkurwia się jeszcze bardziej, iż musi tu siedzieć. Nic, więc dziwnego, że wychodząc na mroźne powietrze czuje ogromną ulgę. Pewnym krokiem kroczy kieleckimi chodnikami z papierosem w dłoni i ulubionym kawałkiem Ostrego w uszach. Z wielkim uśmiechem wysiadasz z autobusu pod halą Legionów. Kiedy wchodzi do środka nikt nawet nie zwraca na nią większej uwagi, bo jest tutaj doskonale wszystkim znana. Gdy dociera na halę rozgrywana jest już końcówka meczu. Z dumą wymachuje szalikiem Vive i wydziera się w niebogłosy. Bo ona po prostu kocha sport i emocje związane z kibicowaniem.
Po ostatnim gwizdku na tablicy rozświetla się wynik 34:29 na korzyść Kielczan. Przepycha się zwinnie przez tłum szalejących kibiców i podchodzi do band. Za zgodą ochroniarza wbiega na boisko i rzuca się na szyję Zormanowi, który pierwszy staje jej na drodze. Gratuluje zwycięstwa i po krótkiej rozmowie kroczy dalej.
-Brawo ! -wrzeszczy rzucając się na Jureckiego. Ten wybucha śmiechem i mocno ją przytula. Obejmuje ją w pasie i idą dalej głośny wykrzykując, że w Kielcach grają sami mistrzowie, oraz wybuchają głośnym śmiechem widząc zdezorientowane spojrzenia kibiców. Podchodzą do reszty drużyny, a Kaśka wędruje z jednych silnych ramion do kolejnych, a z ust każdego z zawodników wychodzą te same słowa przypominające jej o podbitym oku. I chociaż każdy z nich po części już się do tego przyzwyczaił to i tak uwielbiają jej matkować. Bez zastanowienia zgadza się, kiedy któryś z nich proponuje małą imprezkę. Jej zapał stygnie, gdy okazuje się, że odbędzie się w jej mieszkaniu. Trochę mniej zadowolona siedzi w aucie Jureckiego, bo Krzysiek całkiem przypadkiem zapomniał, że miała z nim wrócić i pojechał wcześniej. W akompaniamencie kojącego głosu Fokusa nabijali się z nowej wybranki Lijka. Bo Dzidziuś również doskonale znał słomiany zapał swojego kumpla. Wiedział, że Krzysiek z jedną kobietą długo nie wysiedzi, o ile będąc z nią potrafi spokojnie siedzieć. W dobrych nastrojach dotarli do klitki zamieszkałej przez dwóch największych, kieleckich bałaganiarzy i zaczęli szykować przekąski. Przecież wódkę trzeba czymś przegryźć, prawda ? Tak, więc na stoliku stanął zmrożony Stock, paluszki, kiszone ogórki, chipsy i zimna cola. Zadowoleni z siebie usiedli na skórzanej kanapie pakując do ust kolejne porcje chipsów, a do mieszkania schodzili się kolejni zawodnicy. Kiedy byli już w komplecie do przedpokoju wpadł zadowolony Lijewski nucąc pod nosem jakąś melodię. I w sumie nikt by się nim nie przejął, gdyby nie fakt, że przytargał ze sobą dwie ogromne walizki, a tuż za nim wkroczyła ta sama długonoga blondynka, co rano ubrana w króciutką, zwiewną spódniczkę i wysokie koturny, na których Kaśka nie ustałaby nawet minuty. Każdy samiec wlepił w nią wzrok otwierając usta ze zdziwienia i, zapewne, walcząc ze swoją erekcją.
-Co to kurwa ma znaczyć ? -wyrzuciła z siebie Szydłowska kopiąc w walizkę i wbijając we współlokatora mordercze spojrzenie.
-To, moja miła, są walizki Tekli, ponieważ od dziś będzie ona z nami mieszkać -mówił tak spokojnym i wyniosłym głosem, że Kaśka miała ochotę odcisnąć swoją pięść pod jego okiem. I w sumie prawie to zrobiła, jednak Szmal popisał się refleksem i w porę złapał ją za nadgarstek.
-Zamieszka z nami ?! Jako kto ?! Twoja dziewczyna, narzeczona, żona, przyjaciółka, mąż, siostra, kochanka czy może kolejna maszynka do pierdolenia ?! -wykrzyczała mu prosto w twarz, po czym wbiegła do swojego pokoju i zgarnęła leżącą na podłodze torbę treningową.- Żałosny jesteś -syknęła zakładając kurtkę i wybiegła z mieszkania. Zręcznym ruchem wyciągnęła swoją komórkę i wybrała numer, który właściwie zna już na pamięć.
-Marcel, muszę się wyżyć -westchnęła do telefonu odgarniając z twarzy kosmyki blond włosów.
-Dobra, przyjeżdżaj na naszą halę -usłyszała zrezygnowany głos, po czym zakończyła połączenia. Szybko wskoczyła do autobusu karcąc się w myślach, że nadal nie zainwestowała w samochód.
____________
Moja asertywność po raz kolejny poszła się jebać, dlatego jedynka pojawiła się wcześniej. I nie wiem czy Was za to przepraszać, czy nie :) W każdym razie witam ! ;) Mam ochotę właśnie na coś takiego. Krótkiego, szybkiego, prostego i mało ambitnego, bo ja ogólnie nie jestem zbyt ambitna ;) Nie wiem czy Wam się to spodoba, ale mam nadzieję, że tak ;) I to byłoby na tyle z mojej strony. Do następnego ;*
+ Reszta rozdziałów będzie raczej krótsza ;)
Pierwsza?
OdpowiedzUsuńTo tak - widzę, że oprócz siatkówki, którą wielbię, ręcznej, którą bardzo lubię, będzie też boks, coś w ten deseń, a ja wszystkie sztuki walki ubóstwiam :D Gdyby jeszcze do tego dodać kopaną to powstałoby moje małe, sportowe niebo ;3
No cóż, relacje łączące tę dwójkę są dość specyficzne, ale chyba podoba mi się taki "związek" w opowiadaniu. To może być ciekawe, nawet bardzo :D
A Krzysiu, to chyba troszkę przesadził z tą blondyną .Zresztą, pewnie i tak dłużej nie wytrzyma, prawda? Zobaczymy.
Pozdrawiam :*
Relacje jakie ich łączą nie można nazwać czysto przyjacielskimi. Po przeczytaniu tego rozdziału na usta ciśnie mi się tytuł filmu "to tylko seks" :D
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak dalej potoczą się losy Kaśki, Krzyśka i... Tekli! :P
do następnego :*
oj, Krzysiu, Krzysiu, TY IDIOTO!
OdpowiedzUsuńi tak długo z nią nie wytrzyma :P
czekam na więcej ;*
Prolog jest zabójczy dosłownie;d Serio jest super. Ciekawie czy ta Telka z Krzyśkiem to tak na serio?;) Czekam na kolejny i pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńLijewski cholero ty!!! Co to za pomysł ze sprowadzaniem Tekli (była chyba taka pajęczyca w bajce) bez zgody Kaśki!! Najpierw zerżnął jedną, potem przeleciał drugą, a na koniec chce z obiema mieszkać. No harem normalnie:):)
OdpowiedzUsuńWow, zaintrygowałaś mnie tym opowiadaniem. Ręczna w połączeniu z boksem- zapowiada się świetnie. No i bohaterka, twarda i pewna siebie. A Lijek... hm, ich relacje są dla mnie wielką niewiadomą. Pozostaje mi czekać na kolejne rozdziały, być może zacznie nam się wszystko rozjaśniać :)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem, nie rozumiem! Jak tak można :D Kto tu jeszcze zna SS? Aż mi sie micha cieszyła :D
OdpowiedzUsuńWracając do rozdziału. To normalne. Zawsze w takim układzie jaki panuje między bohaterami druga strona odczuje coś. I nie ukrywajmy Szydłowska wpadła. A tą małą to oblałabym wodą, żeby zobaczyć jak piknie wygląda bez fotoszopa :)
Pezet? Uwierz, miałam swojego czasu na jego punkcie fioła ale zaczynałam od Paktofoniki i tam wróciłam. Do teraz Silesia mnie jara. A Warszawa jest dosyć charakterystyczna i czasami niezrozumiała. Pozdrawiam :*
Krzysiuuuuuuuuuuu, ubóstwiam już to opowiadanie bo jest Lijek, o czym chyba już wspominałam, o ile blogspot nie zeżarł mi komentarza ;p
OdpowiedzUsuńOna agresywna, bo chyba, a raczej na pewno lubi się bić. A Lijek też chyba agresywny, tyle że w pozytywnym tego słowa znaczeniu, o ile można tak powiedzieć. Hmm... bardziej perwersyjny. Podoba mi się taki Sisiol (ja tak mówię na Krzysiolka, nie pytaj dlaczego, za dużo w Kielcach na mecze chodzę ;p). Ciekawa jestem co wyniknie z tego ich układu. Bo chyba blond-nie-piękność będzie tutaj wrogiem numer 1. Jednak faceci to dziwne istoty. Mając przyjaciółkę, z którą sypia (dziwnie to brzmi, ale taka prawda) on sprowadza jakąś paniusię do seksu. No sorry, trójkącik?
Ale jest Lijek jestem ja. Jeszcze jak przeczytałam wyraz "Jurecki" to już całkowicie mnie kupiłaś - tak, pisze do Ciebie fanka Michała Jureckiego. Bez dopisku "hot" po prostu fanka. Nie piszczę i nie mdleję na jego widok. W sumie nigdy tak nie było, więc hotką nie jestem ;p
Wracam za dwa tygodnie i kolejne rozdziały będę nadrabiać :)
buźki ;*
Zakręcona ;)
http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/ - zapraszam do siebie ;)
Ja za nic w świecie nie chciałabym znaleźć się w takiej relacji, jaka panuje między Kasią a Krzyśkiem. Przecież to widać, że dziewczyna czuje coś więcej niż pożądanie, pojawiające się od czasu do czasu. Ani jedno, ani tym bardziej drugie nie jest szczęśliwe, a jedynie udają tak przed samym sobą i otaczającym ich światem... Nigdy nie chcę się w czymś takim znaleźć i nawet najgorszemu wrogowi (a właśnie się taki pojawił) tego nie życzę.
OdpowiedzUsuńCzekam teraz na Winiara i jego działania :)
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :*
Ps. Zapraszam na 3 na http://to-tylko-siedem-dni-kotku.blogspot.com/ :)
"Moja asertywność poszła się jebać" - ja bym tak mogła zatytułować życie. No, kręci mnie ten ich (nie) związek. relacje oparte na seksie zawsze są jakieś takie... wciągające? to się nigdy nie kończy dobrze. Liczę na to, że twoja asertywność znowu się nie wykaże i na kolejny nie będę musiała długo czekać.
OdpowiedzUsuńcałusy, Ś.
Uu, zawodowy jebaka widzę :D ciekawe jak to dalej się potoczy, z niecieprliwościa czekam na nowinki! :)
OdpowiedzUsuńaww, bombowe! już się zakochałam! czekam na kolejny:D
OdpowiedzUsuńLijewski co ty do cholery robisz?! Najpierw pieprzysz się z jedną, później z drugą i na koniec chcesz z nimi obiema mieszkać. I co myślisz, że będziesz biegać z jednego pokoju do drugiego?! Coś mi się nie wydaje, a ta twoja Tekla szybciej wyleci z tego mieszkania niż do niego wleciała...
OdpowiedzUsuńPołączenie sportów jest świetne, oba uwielbiam :D
Pozdrawiam A. ;*
Lijewski, ty samolubny darmozjadzie! Jak mogłeś przyprowadzić ot tak swoją (yyy.) partnerkę? Nie dziwię się Kaśce, w ogóle. Postąpiła słusznie. Pokazała, że nie da sobie pluć w kaszę i bezpośrednio pokazała Tekli, że nie jest tutaj miłym gościem, w skrócie posłała jej pewnie spojrzenie w stylu "Wypierdalaj mi stąd". Czekam na nowy! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 11sty, ostatni już rozdział na www.przeszlosc-nie-zniknie.blogspot.com
całuję i zapraszam,
camilla. ♥
Och genialny rozdział
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Kaśce, bo sama zareagowałabym tak samo. Bo panie Lijewski o takim ruchu, jakim jest powiększenie liczby mieszkańców mieszkania które się z kimś dzieli trzeba poinformować dotychczasowego współlokatora.
NIe ładnie się zachował nie ładnie
Tylko gdzie w tym wszystkim mój kochany Misiek ?
No zobaczymy co ty dziewczyno wykombinowałaś :)
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Znalazłam bloga przypadkiem, spodobał mi się tytuł więc weszłam. Po pierwszym rozdziale jednogłośnie stwierdzam, iż zostanę na dłużej. Genialnie piszesz. Prosto, a za razem ciekawie. Powodzenia.
OdpowiedzUsuń