Nie weszła do kuchni, wycofała się i po cichutku wyszła na balkon, po drodze zakładając na nogi puchate skarpetki. Podeszła d barierki i odpaliła papierosa wpatrując się w zasypane białym puchem Kielce. W jej głowie przewijały się obrazy z wczorajszego wieczoru. Dużo Michała i jego hipnotyzujących oczu. Dużo uśmiechu i błahych rozmów. Pomyślała, że ta znajomość jest całkiem inna od tych, które zawierała wcześniej. Pomyślała, że on jest całkiem innym mężczyzną. Pomyślała, że to co jest między nimi jest inne. Zastanawiała się, co on takiego w sobie ma, że tak ją do niego ciągnie. Nie wiedziała. Może nawet nie chciała wiedzieć. Chciała, żeby już zawsze tak było. Żeby on był.
-A ty znowu swoje -mruknął jej wprost do ucha zaciskając wielkie dłonie na jej biodrach.- Przeziębisz się.
-Wykuruję się, a ty mi pomożesz -uśmiechnęła się i odwróciła się przodem do niego.
-A później zdechniesz przez raka płuc ? -skrzywił się patrząc na trzymanego prze nią papierosa. Przewróciła oczami, wzięła ostatniego bucha, po czym go zdeptała.
-Pasuje ?
-Od razu lepiej -cmoknął ją w czoło.- Zapraszam na śniadanie -ukłonił się szarmancko przepuszczając ją w balkonowych drzwiach. Usiedli razem do stołu i słodko na siebie patrząc pochłaniali w ciszy kanapki. Lijewskiego już nie było, wybył gdzieś ze swoją cizią, a cisza panująca w tym mieszkaniu była niesamowitym afrodyzjakiem i aż szkoda było ją przerywać. Kiedy wszystkie kanapki zniknęły już z talerza, a kawa została wypita, wstała od stołu, pozbierała naczynia i wstawiła je do zlewu z zamiarem umycia. Odwrócił się w jej stronę. Stała do niego tyłem, a szeroka koszulka ledwie zasłaniała jej jędrne pośladki. Przygryzł dolną wargę czując jak na jego twarz wpływa rumieniec. Uśmiechnęła się słysząc jego ciche syknięcie. Doskonale wiedziała jakie obrazki rodzą się teraz w jego wyobraźni. Wstał z krzesła, objął ją od tyłu i złożył delikatny pocałunek na szyi. Przechyliła głowę gestem prosząc o więcej.
-Później to zrobisz -mruknął odkładać trzymaną przez nią gąbkę do mycia naczyń, po czym chwytając ją mocno za biodra uniósł ją do góry. Oplotła nogami jego lędźwie, a dłońmi szyję, po czym złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Spragnieni siebie nawzajem podążali ku jej sypialni powoli pozbywając się ubrań. Położył ją delikatnie na miękkim materacu zdejmując jej koszulkę i zabrał się za odpinanie stanika. Ona pozbawiła go kraciastej koszuli, a kiedy dobierała się do sprzączki jego paska oboje usłyszeli dźwięk przekręcania klucza w zamku. Spojrzeli na siebie zdezorientowani, po czym ponownie zaczęli się całować.
-Misiu, Misiaczku ! Gdzie ty się podziałeś najcudowniejszy ? -dobiegł ich skrzeczący głos Telki oraz stukot jej dziesięciocentymetrowych obcasów. Od zawsze było wiadomo, że Lijewski ma świetne wyczucie czasu i widać, że partnerkę pod tym względem dobrał sobie idealnie. Westchnęła ciężko i mocno uderzyła głową w materac. Ponownie zapięła stanik i narzuciła koszulkę. Psiocząc pod nosem włożył swoją koszulę, chociaż w tym momencie powinien wkładać coś innego gdzie indziej. Cmoknął jej policzek, a po chwili do pokoju wparowała rozanielona partnerka Krzycha.
-O, tu jesteś ! -wrzasnęła machając Winiarskiemu kartką i markerem przed nosem. Mruknęła coś pod nosem w kierunku Tekli, jednak słysząc cichy chichot Miśka zamilkła Zgarnęła czyste ubrania i udała się do łazienki po drodze ciskając swoim spojrzeniem piorunami w kierunku hotki, która kleiła się do siatkarza.
Wzięła prysznic, po czym ubrała ciemne dresy i luźną, białą koszulkę. Włosy wysuszyła i spięła w wysokiego kucyka, a swoje podbite oko posmarowała maścią. Wyszła świeża i już trochę mniej zdenerwowana. Od razu skierowała się do salonu, skąd pochodził skrzeczący śmiech Tekli. Usiadła obok Michała posyłając mu przepraszające spojrzenie. Wymusił lekki uśmiech, jednak jego spojrzenie błagało, aby go stamtąd zabrać. Zachichotała i położyła głowę na jego ramieniu. Pocałował ją we włosy. Patrzyli sobie w oczy nie zwracając uwagi na pierdolącą Teklę, która pragnęła udowodnić Michałowi jak wiele wie o siatkówce. Po chwili do pomieszczenia wszedł Krzysiek. Usiadł naprzeciwko mierząc ich morderczym spojrzeniem. Czując na sobie jego przeszywające spojrzenie spuściła głowę. Winiarski złapał ją za rękę uśmiechając się do niej.
-Ja będę się już zbierał -wstał z kanapy, a zaraz za nim ona. Weszli razem do jej pokoju. Zaczął zbierać swoje rzeczy niedbale wciskając je do torby treningowej, a ona usiadła na łóżku wpatrując się w jego czyny.
-Do zobaczenia ? -spytał, kiedy żegnali się na dworcu. Spojrzała w jego błękitne oczy, zarumieniła się.
-Do zobaczenia -wtuliła się w niego. Po chwili wymienili się numerami, a on wsiadł do pociągu. Pomachała mu, po czym uśmiechnięta udała się w drogę powrotną.
-Powinnaś dać sobie z nim spokój -usłyszała tuż po przekroczeniu progu.
-Bo co ? -prychnęła nalewając sobie wody do szklanki. Śmieszył ją poważny wyraz twarzy Krzyśka i jego stanowczy głos, tak samo jak denerwowało ją to, że miesza się w jej życie.
-Bo on nie jest dla ciebie ! To kobieciarz. Po rozwodzie potrafi tylko bawić się uczuciami, będziesz przez niego cierpiała !
-A w tej bajce były jednorożce ?! -wrzasnęła.- Michał nie jest taki !
-Nie ?! Przypomnę ci te słowa, kiedy przybiegniesz do mnie z płaczem ! -skrzyżował ręce na piersiach i spojrzał na nią złowrogo. Zdenerwowana wylała na niego zawartość swojej szklanki, zarzuciła kucykiem i szybko wyszła z kuchni. Wpadła do pokoju i zabrała swoją torbę treningową.
-Suka ! -usłyszała zakładając kurtkę.
-Wystarczy Kaśka. Nie trzeba od razu tak oficjalnie -odpowiedziała zamykając za sobą drzwi. Po drodze odpaliła papierosa i napisała wiadomość Marcelowi, że zaraz stawi się na hali. Wpadła do autobusu i wsłuchując się w dźwięczący w słuchawkach głos Pezeta zastanawiała się czy może wierzyć Krzyśkowi. Przecież Michał się tak nie zachowuje. Każdy, ale nie on. On jest inny, wyjątkowy, a Krzysiek nie ma prawa go oceniać.
Wysiadła na odpowiednim przystanku i prawie biegiem dotarła w odpowiednie miejsce.
-Co jest, księżniczka ma zły dzień ? -zaraz po wejściu usłyszała drwiący głos Marcela.
-Weź mnie nie wkurwiaj -zmierzyła go wzrokiem i od razu skierowała się do szatni. Przebrała się i od razu wskoczyła na ring. Znowu znalazła się jedna chętna. Mierzyły się chwilę wzrokiem, jednak ona nie miała dzisiaj humoru na emocjonalne zagrywki. Od razu przeszła do ataku. Prawy sierpowy, lewy sierpowy, cios w podbrzusze. Jednak dla jej przeciwniczki to wciąż za mało. Tym razem to ona rzuciła się do ataku, a Kaśce pozostała już tylko utrzymanie gardy. Broniła się jak mogła, ale po chwili otrzymała silne uderzenie pod żebra i runęła jak długa na ring. Złapała się za bolące miejsce zwijając się z bólu. Poczuła metaliczny smak krwi w ustach i łzy w oczach.
-Matko, Kaśka ! Trzymaj się jakoś, dzwonię po karetkę ! -wrzeszczała jej do ucha Kaka.
-Nie dzwoń po kartkę, dzwoń po Michała ! -wyjęczała i ruchem głowy wskazała na szatnię, gdzie znajdował się jej telefon.- No dzwoń ! -warknęła widząc niezdecydowanie na twarzy przyjaciółki. Wijąc się pod wpływem bólu przywracała w pamięci obraz jego oczu oraz cudowny uśmiech z nadzieją, że to ukoi cierpienie.
____________________________________
Spieprzyłam końcówkę, przepraszam. Trochę mi się pieprzą czasy w tym opowiadaniu xd Szybko się wszystko dzieje. Bo to własnie takie będzie : szybkie i lekkie :)
Wszystkich, którzy jeszcze nie czytali zapraszam na zakończenie 'Zbyt wielkich', a jeśli po zakończeniu znokautowanych będziecie jeszcze mieli ochotę na coś mojego, równie lekkiego to późną jesienią/zimą zapraszam na 'smak kłamstw' :)
mam nadzieję, ze Kaśce nic poważnego nie będzie, oby :)
OdpowiedzUsuńKrzysiek się o nią martwi, ale liczę, że jego słowa nie będą prorocze. A ta cała Tekla, mogłaby zaginąć w niewyjaśnionych okolicznościach :/
ps. nie myślałaś, by napisać coś tylko o Krzyśku? ;)
Myślałam :) Jeśli czas pozwoli, to może kiedyś coś się pojawi, ale nic nie obiecuję :)
Usuńto ja Ci życzę i dużo weny, i dużo, dużo czasu ;)
UsuńOby nic się poważnego nie stało;/
OdpowiedzUsuńOby Michał dotarł w porę.
Czekam już na kolejny, żeby zobaczyć co się dalej będzie działo;)
Pozdrawiam serdecznie;)
A ja liczyłam na gorący i namiętny seks ;(
OdpowiedzUsuńCholera jak ja nienawidzę hotek! A teraz nienawidzę osób o imieniu Tekla, chociaż żadnej nie znam xd
Michał na pomoc? *.*
A Krzysiek niech się buja.
A Zakręcona straciła wenę na 3h przed zakończeniem wakacji ;(
buźki ;*
Zakręcona ;)
Winiar mnie ujmuje, sprawia wrażenie wręcz idealnego, bez żadnej skazy. Wprawdzie martwią mnie słowa Krzyśka, ale mam nadzieję, że wypowiedział je z zazdrości o Kaśkę i Misiek nie okaże się wcale kobieciarzem, bawiącym się uczuciami. Chyba bym tego nie przeżyła, to nie pasuje do Michała!
OdpowiedzUsuńStrasznie zaniepokoiła mnie końcówka i mam nadzieję, że i po karetkę, i po Winiarskiego zadzwonią, i nic poważnego się nie wydarzy, a Michał zdąży dotrzeć na czas.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam ;*
Nie wiem dlaczego ale czytając ksywę Tekla przed oczami staje mi Pajęczyca z Pszczółki Mai:D Takie moja zboczenie :)
OdpowiedzUsuńA Krzysiek to nagle taki cnotliwy sie zrobił i to on nie dyma wszystkiego co na drzewo nie spierdala? A może on jest zwyczajnie zazdrosny?
Ej! Bo jej sie nie mogło nic stać co nie! Bo jak tak to ja normalnie ich zabiję....
Zapraszam na pierwszy rozdział na naprawimy-to.blogspot.com :)
No co prawda to prawda, mogłabyś się pozbyć denerwującej Tekli. Sielanka trwa, fajna, zaskakująca końcówka. ;p
OdpowiedzUsuńLijek jak pies ogrodnika. Mam nadzieje, że jej nic nie będzie i jednak pojedzie do szpitala żeby ją zbadali.
OdpowiedzUsuńJest szansa, że zachowujący się jak pies ogrodnika Lijek ma trochę racji. Może i wolny Winiar zabawia się póki może. No ale jest też szanasa, że zwyczajnie sie zakocha i zapragnie byc wierny. Z facetami nigdy nic nie wiadomo:)
OdpowiedzUsuńLijek to kawał huja. Najpierw zranił a potem cgce pozbawić szczęścia które jej zostało. mam nadzieje że Krzysiek sie myli i Winiar jest uczciwy
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA
ps. tEKLA MNIE ROZPIERDZIELA, SUKA JK TALALLA
Boże uśmiałam się momentami. Najlepszy był, jak Kaśka mówi, że powinien wkładać teraz coś innego a nie koszulę..
OdpowiedzUsuńNo i beka życia z super/krezji.ochachoch Tekli.
A wkurwia mnie strasznie Lijek, złamas pierdzielony.
Naiwność jedna z potencjalnych chorób cywilizacyjnych. Ludzie robią wszystko by być w centrum uwagi, by być docenianym, często narażając się na szyderstwa, podobnie zrobiła Łucja, którą życie wystawia na kolejną próbę. Tym razem na swojej drodze spotkała Jego - młodego, obiecującego przyjmującego Skry. Co z tego wyniknie? Zapraszam serdecznie na PROLOG nowej historii.
heroicznanaiwnosc.blogspot.com
Pozdrawiam Annie