piątek, 27 września 2013

Nokaut siódmy.

   -Chyba cię pokopało! -wrzasnęła parząc wytrzeszczonymi oczyma na Winiarskiego.
-Zrozum, że tak będzie dla ciebie najlepiej. Będziesz miała spokój i opiekę -uśmiechnął się obejmując dłońmi gorący kubek z herbatą. Doskonale wiedział na co się pisze i jak ciężko będzie przekonać Kaśkę. O ile z Lijewskim poszło mu całkiem sprawnie, o tyle Szydłowska stawiała ogromny opór.
-Ciebie naprawdę pokopało! Ja się nigdzie nie wybieram! Tutaj jest mi dobrze -powiedziała patrząc mu w oczy. Już kiedy odbierali ją ze szpitala czuła, że szykuje się poważna rozmowa, jednak nie wpadłaby na pomysł, że może ona dotyczyć przeprowadzki. Przez cały pobyt w tym cholernym budynku, którego tak nienawidziła, czuła przy sobie jego obecność. Wiedziała, że siedzi tam ze swojej własnej woli, chociaż ma taki sam stosunek do szpitali. Wiedziała, że przez nią zawala treningi i robi sobie kolejne problemy. Ale wiedziała również, że nie robi tego dla rozrywki, lecz naprawdę się o nią martwi. Codziennie widziała z jaką troską na nią patrzy. On również nie był jej obojętny.
Krzysiek siedział cicho w fotelu ściskając ulubiony kubek. Sam nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony widział jak w tym wszystkim zatraciła się Szydłowska, a z drugiej wciąż nie do końca ufał siatkarzowi. Bał się o nią i o to, że Michał ją skrzywdzi. Ale przede wszystkim myślał o sobie. Wiedział, jak bardzo będzie mu brakować jej we wspólnym mieszkaniu. Wiedział, jak puste będą Kielce bez niej. Jak cicha będzie Hala Legionów bez jej ogłuszającego dopingu. Wiedział, że jajecznica ze szczypiorkiem nie będzie już tak pyszna. Wiedział, jak nieprzyjemnie czysto będzie bez jej porozrzucanych po podłodze staników. Ale mimo wszystko chciał jej szczęścia. A przecież ona wierzyła, że to szczęście może dać jej Winiarski.
-Jedź -odezwał się po raz pierwszy od początku rozmowy. Podniósł wzrok znad parującej cieczy i napotkał ich zdziwione spojrzenie. Wzruszył tylko ramionami i ponownie spuścił głowę.
-No powiedzcie wprost, że chcecie mnie odciąć od boksu -zmrużyła oczy przejeżdżając po nich zabójczym spojrzeniem. Winiarski spojrzał na nią  wzrokiem przepełnionym troską i uśmiechnął się czule. Westchnęła czując, jak miękną jej kolana. Wbiła wzrok w beżowy dywan i zaczęła skubać koc, którym była przykryta.
-To też -mruknął Winiarski.
-Po moim trupie -spojrzała na niego wrogo, po czym wstała szybko z kanapy i ruszyła na balkon. Wyciągnęła z kieszeni bluzy paczkę Marlboro, po czym odpaliła jednego. Zaciągnęła się zaspakajając głód nikotynowy i westchnęła głośno, jednak jej spokój nie trwał długo.
-Nie da się po dobroci, to zrobimy po mojemu -usłyszała zachrypnięty głos Miśka, po czym jej stopy zostały oderwane od zimnych płytek. Delikatnie, aby nic jej nie zabolało wziął ją na ręce, równocześnie skutecznie umożliwiając jej ruchy. Kompletnie nie zwracając uwagi na wydawane przez nią wrzaski wyniósł ją z mieszkania, a tuż za nimi kroczył Krzysiek z torbą wypakowaną jej rzeczami. Wsadził ją na miejsce pasażera zatrzaskując drzwi, po czym włożył do bagażnika torbę.
-Dbaj o nią -powiedział stanowczo Lijek ściskając na pożegnanie rękę siatkarza, który tylko kiwnął głową, a następnie usiadła za kierownicą. Ruszył z piskiem opon ignorując jej wrzaski.
-Już ci lepiej? -odezwał się dopiero, kiedy wyjechali z Kielc, a krzyki ucichły.
-Spierdalaj -skomentowała krótko włączając znalezioną w schowku płytę, a on skomentował to tylko stłumionym chichotem.

-Jesteśmy na miejscu. Raczysz chociaż wysiąść z auta ?-posłał jej wymuszony uśmiech wysiadając z samochodu.
-Jak sobie życzysz -uśmiechnęła się sztucznie otwierając drzwi. Bez słowa podążała za nim ukradkiem z zachwytem przyglądając się okolicy. Jeszcze większe zdumienie ogarnęło ją, kiedy weszli do środka. Zawsze marzyła o takim gniazdku - jasnym i przestronnym, urządzonym w nowoczesny sposób.
-Widzę, że ci się podoba.
-Ano ujdzie -ukryła zachwyt. Oprowadził ją szybko po domu i wskazał jej pokój. Zgarnęła świeże ubrania i zamknęła się w łazience, aby wziąć długi i zimny prysznic. Stała bez ruchu, a zimny strumień wody powodował gęsią skórkę na jej ciele. Mętlik w jej głowie wciąż się powiększał. Miała dosyć nadopiekuńczości Winiarskiego, ale z drugiej strony nareszcie czuła, że jest dla kogoś ważna.
Wyszła z łazienki i skierowała swe kroki do kuchni, gdzie czekał Michał z odgrzanym obiadem na stole. Z udawaną obojętnością pochłonęła posiłek, po czym ruszyła w stronę drzwi.
-O nie, moja panno -wyprzedził ją opierając się o futrynę, tym samym skutecznie uniemożliwiając jej wyjście.- Jadę do klubu, jeśli masz ochotę możesz wybrać się ze mną.
-Nie, dziękuję. Wolałabym wybrać się na spacer -mruknęła próbując go wyminąć.
-Jeśli nie ze mną, to wcale -wzruszył ramionami zakluczając drzwi i schował klucz do kieszeni spodni.
-Chyba żartujesz! Winiarski, czy ty kurwa masz zamiar trzymać mnie pod kloszem?!
-Owszem. Wiem na co cię stać, Kaśka -spojrzał na nią stanowczo, a ta obróciła się napięcie.
-Jesteś pojebany! -wrzasnęła biegnąc po schodach, po czym słychać było tylko trzask zamykanych drzwi.

-Marcel, mówiłeś kiedyś, że masz jakiegoś kumpla od boksu w Bełchatowie -siedziała na balkonowej barierce paląc kolejnego papierosa, a w drugiej dłoni ściskając telefon.
-Ano mam. Aż do Bełchatowa cię wywiało ?
-Nie z własnej woli, ale to nieważne. Organizuje walki ?
-Organizuje, ale ty chyba nie...
-Nie wkurwiaj mnie! -przerwała mu pośpiesznie.- Chcę jakiś numer kontaktowy -jak zwykle otrzymała to, czego chciała, a zaraz później wykręciła numer. Przebrała się w piżamę i poszła spać zanim Winiarski wrócił do domu.

Kiedy się obudził od razu poczuł przyjemny zapach świeżo parzonej kawy. Uśmiechnął się pod nosem i wszedł do kuchni. Stała jeszcze zaspana przygotowując tosty, które oboje uwielbiają.
-Czyżby koniec fochów ?-wymruczał jej wprost do ucha kładąc ręce na jej biodrach. Przygryzła wargę.
-Można tak powiedzieć -cmoknęła go w policzek, po czym oboje usiedli przy stole.
-Jadę dziś na trening.
-Świetnie. Mogę pozwiedzać miasto ?-czuła się idiotycznie pytając go o pozwolenie. Niczym smarkata nastolatka swojego surowego ojca. Spojrzał na nią niepewnie, jednak jej uśmiech załatwił sprawę.
Chwilę później była już w  centrum Bełchatowa, gdzie kupiła nowe rękawice i owijkę, po czym udała się w ustalone miejsce. Bez komplikacji się nie obyło, jednak gdy dotarła na miejsce, on już czekał. On i kilka innych osób, których imion i tak nie zapamiętała. Wskoczyła na mało profesjonalny ring ciężko dysząc po rozgrzewce. Spojrzała w oczy przeciwniczce i głośno przełknęła ślinę. Już nie czuła tej rozkosznej adrenaliny, a w zamian za to strach. Pierwszy cios i napływ satysfakcji. Kolejny. Garda i uderzenie przeciwniczki pod żebra. Skrzywiła się z bólu, jednak szybko przestąpiła do ataku. Po chwili nastąpiło niemałe poruszenie wśród gapiów. Odwróciła się i zobaczyła jak wskakuje na ring i staje pomiędzy nimi.
-Złaź! -warknęła.
-Miałaś nie robić głupot. Skoro ty możesz, to ja też chcę spróbować.
-Michał, to nie dla ciebie. Złaź!
-Mało masz jeszcze problemów ?!
-Winiarski, spierdalaj! -warknęła, ale kiedy to nie pomogło złapała go mocno za nadgarstek i ściągnęła na ziemię.- Mam cię kurwa dość! -wrzasnęła, po czym wpakowała się do jego auta. Zrobił to samo, a chwilę później w akompaniamencie wrzasków dojechali pod dom siatkarza. Jak poparzona wpadła do środka zgarniając wszystkie swoje rzeczy.
-To nie ma sensu -rzuciła na pożegnanie i wyszła. Stanął w progu obserwując jej znikającą za rogiem postać. Pokręcił głową z bezsilności. Nie miał nawet siły, aby się sprzeciwić. Zamknął drzwi i z puszką piwa rozsiadł się na kanapie. Poczuł jak cicho zrobiło się bez niej. Przymknął oczy i zobaczył jej piękny uśmiech.
-Tak się nie da -mruknął przecierając zmęczoną twarz.
_______________________
Bez ładu i składu. O dupę potłuc. Mnie powieście, a te farmazony spalcie na stosie, proszę. 

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Misiek, wpadłeś kobieciarzu, wpadłeś! Myślę, że Kaśka również czuje coś głębszego do Bełchatowskiego przyjmującego, lecz nie chce tego okazać. Przecież jest "twardą sztuką", która nie da się przywiązać do jednego mężczyzny.
      Michał i akcja w ringu? Geniusz. No geniusz i tyle. Osiągnął swój cel, którym był wyeliminowanie Kaśki z pola bitwy. Udało się? Udało! Nie ważne jakimi sposobami.

      Całuję mocno! <3

      Usuń
  2. Nadrobiłam 4 rozdziały, bo mnie nie było i jestem z lekka zszokowana tym, co się dzieje.Zaskoczyło mnie to, że Krzysiu taki na początku jak pies ogrodnika był, ale w końcu sie przekonał i dał im nawet błogosławieństwo w postaci groźby :p
    Potem cieszyłam się, że Kasia przekonuje się do Michała, a teraz mi smutno... Ide sobie popłakać ;(
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział;)
    Widać, że Michał martwi się o Kaśkę, zobaczymy co dalej z tego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaśka to bardzo uparta kobieta, a Winiar cóż bardzo zorientowany w świecie bełchatowskiego sportu skoro znalazł ją tak szybko. Szkoda tylko, że dał się jej wyprowadzić i ją nie zatrzymał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się, że Winiar obrał zły kurs, Nic na siłę i nic w ten sposób. próbując ją kontrolować tylko pobudził jej wściekłość u chęć ucieczki!

    OdpowiedzUsuń
  6. a tam, głupoty gadasz!

    z jednej strony rozumiem Michała, ale nie miał prawa stawiać jej przed takim wyborem. wg mnie, Kaśka nie powinna jednak uciekać, tylko szczerze z nim porozmawiać.

    a Krzyś jest taki cudowny, ideał po prostu! nich on będzie taki do końca, nie rób z niego takiego dupka, jak w poprzednim opowiadaniu, proszę!
    pozdrawiam gorąco ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kontrolowaniem jej niczego nie zdziała, a Kaśka to twarda, uparta babka. Dobrze jest.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierdolenie kotka za poomocą młotka to Twoje posłowie. Ale muszę przyznać, że bardzo krótko ze sobą wytrzymali. Michał jeszcze nie kojarzy, że Kaśka nie będzie pokorna? A może chodzi o coś innego. On a wróci do Kielc? Czy ze skruszeniem oznajmi, że chce zostać? Sama nie wiem.

    Zapraszam serdecznie na corka-trenera.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Wieszać Cię nie będę, przynajmniej dopóki nie skończysz tego opowiadania. A potem, to się zobaczy :D Oczywiście żart- oporowo nieśmieszny, ale skupmy się na rozdziale.
    Misiek będzie musiał się nauczyć z nią żyć, a przede wszystkim zrozumieć to, że nie może kierować jej poczynaniami. Trafił na kobietę, która nie da zrobić z siebie marionetki w dłoniach faceta, nawet jeżeli on ma szczere i dobre intencje. Tak, czy tak- Kaśki to on nie zmieni, musi teraz zrozumieć, że jeżeli chce tworzyć z nią jakikolwiek związek, to musi kochać ją właśnie taką i walczyć o nią właśnie wtedy, gdy mówi mu, żeby spierdalał.
    Do następnego Wiki!:* Dziękuję za informowanie na tt, dużo mi łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. OJEJEJEJEJJEJEJ.
    Zaczyna sie robić ciężko. Kaśka się stawia a Misiek chce przecież dla niej dobrze
    . NIe wiem kiedy ta dziewczyna zrozumie że Boks jest niebezpieczny
    Myslę że winiar nie będzie mial z nią latwo. Tfu ja jestem tego pewna
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń